Views: 6
Morsujemy regularnie jeden raz w tygodniu i wielkiej różnicy między moczeniem listopadowym, a październikowym nie ma.
Ostatnią relację przekazaliśmy z połowy października z założeniem, że będziemy nurkować zaraz po wejściu do wody, ale po kolejnych doświadczeniach trochę modyfikujemy te plany, ale o tym niżej.
Nurkowanie jest dla największych twardzieli, nam się to udawało do początku listopada, ale nie zaraz po wejściu do wody, tylko krótko przed wyjściem. Problemem jest nie samo bycie pod wodą – nie ma wtedy praktycznie żadnego dyskomfortu – nieprzyjemne uczucie przejmującego zimna zaczyna się tuż po wynurzeniu i dotyczy głowy.
Tak więc na czas późno jesienny i zimowy robimy przerwę z zamaczaniem głowy, ale powrócimy do tematu w kwietniu.


Dobrze jest wchodzić do wody 2-3 krotnie, za każdym razem jest przyjemniej.
Przydają się też klapki na moment rozbierania się do stroju, gdyż pierwsze zetknięcie stopami z zimnym pomostem nie jest najprzyjemniejsze.


Polecamy wam nie poprzestawać na chodzeniu w wodzie z rękoma nad lustrem wody, ale uparcie starać się przepłynąć choćby kilkadziesiąt metrów. Zimno lekko odcina czucie w palcach rąk i nóg, a organizm w tym czasie ratuje najważniejsze organy i to jest właśnie najcenniejsze w morsowaniu.
Doładowanie po wyjściu z wody bezcenne 🙂