Views: 11
Przyznajemy, że czuliśmy lekki niepokój przed zanurzeniem, mimo to po wcześniejszym lekkim biegu dziarsko zrzuciliśmy ubrania (postawienie gołych stóp na pomoście nie było przyjemne) i tak jak wcześniej, jak najszybciej się dało zeszliśmy do wody.

Zamoczenie do ramion nie było takie straszne, uczucie zimna pojawiło się z rozpoczęciem płynięcia żabką dlatego po pokonaniu kilkunastu metrów wyszliśmy z powrotem na pomost. Po wyjściu już nie czuło się zimna tak jak wcześniej i po kilkunastu sekundach wróciliśmy ponownie do wody.
Drugie zejście było zdecydowanie przyjemniejsze i można było popływać trochę dłużej. W trakcie pływania czuje się „igły” w przedramionach, ale reszta ciała zachowuje się normalnie.

Co do efektów – radość z przełamania oporów, uczucie zimna jak zwykle w palcach rąk i stóp, które mija dużo szybciej niż podczas pierwszej próby w październiku, kolejnym razem zabieramy dodatkowy ręcznik do położenia na pomoście, by stóp podczas rozbierania się nie stawiać bezpośrednio na zimnym.
Zdecydowanie polecamy wyjście i ponowne wejście do wody.
Morsowanie bez rozgrzewki odkładamy w czasie – do jeziora musimy kawałek dojść dlatego przyjemniej ten odcinek przebiec, co już jest rozgrzewką, choć zamoczenie później jest troszkę trudniejsze.